Jeszcze przez tydzień szkliwili domki**, co jest dogodnym pretekstem do przebywania w towarzystwie Hani Mrozowskiej i siebie nawzajem. Poza tym niektórzy pisali (i dali opublikować). Autor, który wyraźnie się literacko rozwija, obiecuje dalsze ciągi, zaznaczając jednocześnie, że czasem pisuje nieskładnie, gdyż jest głodny.
Dziś premiera... Mimo, że nie będzie słychać głosu ;)
pomagającego wszystko i wszystkich zgrać, mam nadzieję ,że się uda :). Aż z
rana napisałem co nieco…
Wstaję, mam wyschnięte usta, nie wiem ,przez co, czy przez
kolejny natchniony sen, czy po prostu potrzebuję się napić, tyle ,że teraz nie piję
z kubka, czy po prostu butelki, nie sam, lecz piję wśród mniej i bardziej znanych
skrzatów, moich bliskich kolegów z domu między lasami. Piję i nie mogę przestać
czerpać, ponieważ już rozpoczął się cykl mojego natchnionego rozchodzenia się
po ciele pewnego eliksiru, zmieszał się z napojem przyjemności… Tak, z napojem przyjemności,
bowiem pomyliłem butelki i zaczerpnąłem z zakazanego źródła nektaru. Ukazanego
mi już dawno przez pewną Iskrę. I choć dla innych nie była, dla mnie pozostanie
jedyną opcją przejścia przez zdobioną firmamentami i freskami bramę, bramę do
prawdziwego życia, udekorowaną gotyckimi oknami i krzyżem...
Po przerwie:
W ten chmurny i deszczowy poranek muszę zaczerpnąć trochę,
uff… Trochę Wody, ale tylko ze studni Emocji
Życia nowych smaków.
Cdn.
Adam Głębikowski
*krioterapia to leczenie zimnem. Można leczyć stawy, można też zimnem dodawać sobie urody, co czyniła sławna przed dwustu laty piękność generałowa Zajączkowska, śpiąca z wiadrami lodu pod łóżkiem
** domki, stanowiące (wraz z bramą-batikiem) część przepięknej scenografii były wypalane w piecu ceramicznym, a następnie szkliwione. To bardzo długi proces i nie wszystkie domki zdążyły się wypiec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz